Powstanie Styczniowe

Wiek XIX był czasem wybijania się Polaków na niepodległość. Próby podejmowano w zasadzie od chwili jej utraty, aż do momentu odzyskania wolnej Polski w 1918 roku.

Jedną z prób było Powstanie Styczniowe, które wybuchło 22 stycznia 1863 r. W odróżnieniu od poprzednich zrywów, powstanie to można z całym przekonaniem nazwać zrywem ogólnonarodowym, bowiem w jego szeregach brali udział Polacy reprezentujący wszystkie grupy społeczne: szlachta, mieszczanie, chłopi, wyrobnicy itd. Znalazło się także miejsce dla innych narodowości: Rosjan, Włochów, Niemców, Żydów. Sprawa niepodległości Polski, o którą walczono, połączyła wszystkich, którym droga była zasada wolnego narodu i państwa, której wolność zabrano sto lat wcześniej, przy milczącej akceptacji całej Europy.

Wśród uczestników Powstania, znalazły się osoby związane z Wrocławiem, który wtedy znajdował się w państwie pruskim. Prusy zaś wspierały Rosję – to był kolejny przykład sojuszu niemiecko – rosyjskiego w dziejach, wymierzony przeciwko Polsce i Polakom. Mimo tych przeciwności, we Wrocławiu znajdował się silny ośrodek Polonii, który aktywnie wspierał działalność konspiracji przedpowstaniowej, a po wybuchu powstania, niektórzy z nich wstępowali w jego szeregi. W 1963 roku, w setną rocznicę wybuchu, w ścianę Uniwersytetu Wrocławskiego wmurowano pamiątkową tablicę o następującej treści:

Ignacemu Goskowi, Zygmuntowi Kucharskiemu, Karolowi Libeltowi, Nikodemowi Maryńskiemu, Celestynowi Milewskiemu, Wacławowi Neustuppemu, Artakserksesowi Pągowskiemu, Lucjanowi Szmytowi, Kazimierzowi Unrungowi, Kazimierzowi Zimmermannowi, którzy nadzieję oswobodzenia pognębionej ojczyzny w czyn zamieniając za Polskę oddali swe życie. W hołdzie społeczeństwo miasta Wrocławia. Styczeń 1963 r.

Polacy mieszkający we Wrocławiu z wielkim zainteresowaniem obserwowali wydarzenia w Królestwie Polskim. W kościołach odprawiano msze w intencji zwycięstwa nad zaborcą rosyjskim, gazety, także te niemieckie, zdawały relacje z przebiegu walk. Nawet niektórzy Niemcy popierali Polaków w walce o niepodległość. A odległa Szwajcaria z zainteresowaniem obserwowała walkę w dalekiej ziemi polskiej. Miała ku temu swoje powody. Tamtejszy sztab generalny armii wytypował obserwatorów, którzy przybyli nad Wisłę z zadaniem starannej obserwacji i wyciągnięcia wniosków na potrzeby opracowania zasad prowadzenia walk partyzanckich w swojej ojczyźnie. To, że dzisiaj każdy Szwajcar jest jednocześnie częścią pospolitego ruszenia i ma broń na wypadek wybuchu wojny, to także konsekwencja tamtego raportu z Powstania Styczniowego. Rzadko zwraca się uwagę na ten fakt, ale te zasady uratowały Szwajcarię od ataku Niemców podczas II wojny światowej. Niemieckie dowództwo uznało bowiem, że koszty operacji wojskowej przeciwko Szwajcarii będą zbyt wielkie i zaniechało pomysłu ataku w 1940 roku. Tak więc Powstanie Styczniowe było nie tylko lekcją dla Polaków, jak prowadzić walkę o niepodległość. Było także lekcją dla tworzenia zasad prowadzenia wojny w warunkach partyzanckich, a także funkcjonowaniu państwa w warunkach konspiracji. Bo państwo polskie istniało! Był rząd, był skarb państwa, sądy, poczta, niezależna prasa, były siły zbrojne, dowództwo, żandarmeria, która pełniła funkcję policji, stojącej na straży bezpieczeństwa. A kiedy w 1939 roku Niemcy i Związek Sowiecki zaatakowały naszą Ojczyznę, Polacy przystąpili do budowy Polskiego Państwa Podziemnego, wzorowanego na tym z czasu Powstania Styczniowego.

Marszałek Polski Józef Piłsudski, który budował struktury organizacyjne zdolne do prowadzenia walk w warunkach braku własnej państwowości, korzystał z doświadczeń Powstania.

Wszystkich zainteresowanych tematem Powstania Styczniowego zachęcam do obejrzenia filmu „Szwadron” w reż. Juliusza Machulskiego. Film powstał na podstawie opowiadań Stanisława Rembeka (min. Ballady o wzgardliwym wisielcu), pisarza obecnie nieco zapomnianego. A szkoda.