W 104. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę

„Myśmy się porywali z motyką na słońce, dmuchali przeciwko wichurze nieufności, pogardy dla tych co się ważą na tak szalone czyny. Ale jeden jedyny strach nas ogarniał, byśmy się nie stali śmiesznymi w historii, aby nie przysporzyć narodowi polskiemu jeszcze jednego upokorzenia. Żyła w nas ta wściekła ambicja: „WŁASNYMI SIŁAMI WYTWORZYĆ NOWE WARTOŚCI POLSKIE”. Tak mówił Józef Piłsudski w Krakowie 29 marca 1918 r. W swoich słowach cofał się myślami do wydarzeń z 1914 roku, kiedy wraz ze swoimi Legionami wyruszał na wojnę. Był orędownikiem słów ulubionego poety Juliusza Słowackiego, który w „Odpowiedzi na Psalmy przyszłości” pisał: „Głosem dziecka wołasz: czynu! / Czynu – czynu naród czeka.”

Można zatem zadać pytanie: ale jakiego czynu można oczekiwać, skoro naród polski jest w kleszczach państw zaborczych? Na to starał się dać odpowiedź zapomniany dzisiaj (a szkoda!) polski publicysta, pisarz, polski działacz polityczny na emigracji, Teodor Tomasz Jeż, który w 1887 r jako Zygmunt Milkowski opublikował, dzisiaj także zapomnianą broszurę pt. „Rzecz o obronie czynnej i Skarbie Narodowym”. Ta niewielka broszura była daleko bardziej istotna dla powstania nowoczesnej idei niepodległościowej, niż dziesiątki i setki innych obszernych tomów traktujących o szukaniu dróg do powstania niepodległej Polski. Miłkowski wskazywał, że celem państw zaborczych jest, aby Polacy zostali wynarodowieni i stali się Austriakami, Niemcami i Rosjanami. Polacy zatem muszą wszelkimi możliwymi sposobami pozostać Polakami i szykować się na walkę wyzwoleńczą. Ale ta walka powinna mieć miejsce w czasie odpowiednim, bowiem dotychczasowe zrywy powstańcze w XIX wieku skończyły się tragedią, gdyż nie było odpowiednich warunków międzynarodowych, tj. państwa zaborcze nie były ze sobą skonfliktowane. I taka możliwość zaistniała dopiero w 1914 roku, kiedy Austro-Węgry i Niemcy stały po jednej, a Rosja po drugiej stronie. I zgodnie z ideą Miłkowskiego, to był najważniejszy moment do rozpoczęcia walki zbrojnej. Ale czy jedyny możliwy? Nie! Skoro należało szukać wszelkich możliwych sposobów, trzeba było także zabiegów dyplomatycznych. I takie zadanie wziął Roman Dmowski, współtworząc Komitet Narodowy Polski w Paryżu, W jego składzie byli min. Ignacy Paderewski, Marian Seyda, Konstanty Skirmunt, Stanisław Grabski, Jan Rozwadowski którzy postawili osobiste życie, by apelować do polityków z innych państw o poparcie dla powstania niepodległej Polski. „Grając na wielu fortepianach” - te słowa przypisuje się światowemu wirtuozowi muzyki Ignacemu Paderewskiemu, sukces został osiągnięty. Było to możliwe dlatego, że „Ojcowie Niepodległej Polski”, jak nazywano ówczesnych polityków polskich, choć różnili się w wielu poglądach, mieli wspólny cel – NIEPODLEGŁA POLSKA. Na obraz II RP największy wpływ mieli dwaj politycy Roman Dmowski i Józef Piłsudski. O tym, jak kształtowały się ich wzajemne relacje w kontekście wspólnego celu, czyli niepodległej Polski, można przeczytać m.in. tutaj.

Bernadetta Kruk Manasterska